Wielkimi krokami nadchodzi koniec roku, czas więc podsumować moje tegoroczne wybryki. Postanowiłem zacząć od muzyki, bo tej było w tym roku dużo. Nazwijmy to moją prywatną listą przbojów.
- Zaskoczenie (na plus) roku: N/O –> Kasia Nosowska śpiewa teksty Osieckiej, płytę kupiło moje kochanie, wsadziliśmy ją od razu do odtwarzacza w samochodzie i…chodzi tam na okrągło. Ostatni utwór (‚Na kulawej naszej barce’) genialny, reszta niegorsza.
- Zaskoczenie (na minus) roku: Klaus Schulze & Lisa Gerrard, Farscape –> nudy Panie…nudy…
- Jazzowy zakup roku: Clifford Brown’s Finest Hour –> 1.Nigdy nie kupujcie składanek, 2. Nigdy nie mówcie ‚nigdy’…Genialna muzyka, genialnego trębacza, na płycie nie ma nawet jednej zmarnowanej sekundy, robi dobrze w każdej sytuacji, miejscu i pozycji. Słuchałem jej nonstop przez pięć tygodni. Ten rekord ustępuje tylko Kind of Blue Milesa.
- Nagroda specjalna w kategorii Jazzowy zakup roku: Miles Davis Seven Steps To Heaven –> Bardzo przepraszam, że dopiero teraz kupiłem tą płytę
- Jazzowe wydarzenie roku: Zdecydowanie ‚Jazz w Lesie’ w Sulęczynie –> Nie chodzi tylko o genialny występ The Orient House Ensemble & Gilad Atzmon, chodzi o atmosferę całego festiwalu, luzik, kocyk na trawie, piwko na jamie, wszystko bez stresu, koniecznie na leżąco.
Gilad Atzmon, Jazz w Lesie, Sulęczyno 2008
- Klasyczna płyta roku: Antonio Vivaldi, Montezuma –> Vivaldek jakiego nie znacie, popisowe wykonanie Alana Curtisa, płyta z 2006 roku, ale ja kupiłem ją dopiero w tym. Zrywa czapkę. Przysięgam. A poza tym Vivaldi i Montezuma?
- Poważna płyta roku: Vassilis Tsabropoulos, Melos –> Z ECM’u oczywiście…
- Rozrywkowa płyta roku: Franek Kimono –> szał, po prostu szał….