W wieku pacholęcym, kiedy mój wzrok nie sięgał jeszcze ponad stół, miewałem często kłopoty z wymową pewnych wyrazów. Na mgłę mówiłem „gmła”, a na przejeżdżający tramwaj „bimbaj”. Na szczęście dużo się w tej kwestii ostatnio zmieniło i teraz idzie się ze mną dogadać.
Mgła. Gdańsk 2009
A tak przy okazji świąt…
Osobiście uważam, że W FOTOGRAFII NAJWAŻNIEJSZE JEST TO CZEGO NIE MA NA ZDJĘCIU. To moje prywatne fotomotto. Praca Dannego Wilcox Frazier’a jest przykładem, na to, że w fotografowaniu nie chodzi o robienie zdjęć, a o przekazywanie wiedzy, emocji , o podzielenie się wrażeniami…zdjęcia są tylko produktem ubocznym. Jak sam wspomina, Frazier pochodzi ze stron, które fotografował. Za ich pokazywanie zabrał się by zatrzymać na kliszy ludzi i miejsca, które wobec tragicznej sytuacji ekonomicznej zapewne przestaną niedługo istnieć. Tym, którzy znają Requiem, nie muszę chyba tłumaczyć jak bliskie jest mi to podejście.
Chociaż daleko mi do takich zdjęć…