Paulina z Zosią, Gdańsk 2012
Złapane dzisiaj, w trakcie karmienia…
Paulina z Zosią, Gdańsk 2012
Złapane dzisiaj, w trakcie karmienia…
Zosia na kanapie, Gdańsk 2012
Życie jest ciężkie i do cyca daleko…
Zosia w swoim łóżku, Gdańsk 2012
Ktoś musi spać, aby nie spać mogli inni…
Zośka, cztery dni, Gdańsk 2012
Po pierwsze, Mama: Jestem z niej dumny!!! Nie marudziła, nie panikowała, nie szalała, była dzielna, silna i nawet nie przeklinała. Dzięki niej jestem teraz najszczęśliwszym Piotrem Wittmanem na całym świecie. Prawdziwa Matka Polka – zuch dziewczyna!
Paulina w czasie porodu, Gdańsk 2012
Po drugie…ale jakie drugie?!… Po najważniejsze! Zofia! Już jest! Oszaleję, co z niej za babka! Choć w Boga nie wierzę, to jak ten mi świadkiem takiej dziewuchy to ze świecą szukać! Ta uroda, ta aparycja, ten głos, te uszy, a nogi, a palce?!… palce takie długie, że na pewno zostanie znaną pianistką… co ja piszę! nie tylko znaną, najlepszą! No w ogóle, marzenie! Taka z niej dziewucha, że z mamy wyszła z gotową fryzurą! ale co to za fryzura! Te włosy, te loki…no tata po prostu pęka z zazdrości. Normalnie Zośkoszał! Nic tylko czekać jak pod drzwiami zacznie się ustawiać kolejka absztyfikantów. Mówię Wam, Królowa!
Zosia kilka sekund po urodzeniu, Gdańsk 2012
P.S. Jak się zapewne wszyscy domyślili, jak każdy ‚nowotata’, ja również oszalałem na punkcie swojej córeczki…
Paulina we śnie, Gdańsk 2012
Zgasiliśmy światła i przez uchylone okno wsłuchiwaliśmy się dzisiaj w wieczorną burzę. Oboje lubimy burzę. Kiedy pada otwieram okna i wpuszczam deszczowe powietrze do domu, a potem sobie słuchamy. Tym razem Matka Polka, zmęczona trudami dnia powszedniego, zasnęła. A ja skorzystałem z okazji i zrobiłem jej nieautoryzowane zdjęcie. Teraz, po cichu, wstawiam je tutaj…razem z deszczem…
Deszcz, Gdańsk 2012
Paulina w oczekiwaniu na badania, Gdańsk 2012
Zofia Maria von Wittman… prawda, że pięknie nazwaliśmy córeczkę ?